Esej Pauliny Mnich doceniony

Paulina Mnich uczennica klasy III d wzięła udział w Konkursie dla Maturzystów 2021 Concilium Civitas  na esej/ reportaż/ artykuł „Po pandemii: inny świat, gorszy świat, lepszy świat”.

Paulina napisała esej, który znalazł się wśród dwudziestu najlepszych prac (spośród ponad dwóch tysięcy nadesłanych z całej Polski). Nagrodą główną w konkursie jest indeks na jedną z najlepszych uczelni niepublicznych w Polsce – Akademię Leona Koźmińskiego, Collegium Civitas, Polsko- Japońską Akademię Technik Komputerowych, Uniwersytet SWPS. 

Gratulujemy Paulinie i trzymamy kciuki za powodzenie na kolejnym etapie,  

a poniżej praca, która zapewniła jej wejście do finału! 

„Po pandemii: inny świat, lepszy świat, gorszy świat?”

Pandemia była zdecydowanie najczęściej poruszanym przez media oraz tzw. „szarych ludzi”, tematem w ciągu ubiegłego roku i myślę, że zostanie on, z nami jeszcze na bardzo długo. Wybuch pandemii korona-wirusa w 2020r. przyniósł światu ogromne wyzwanie, wszyscy zostaliśmy przyparci do muru i tak naprawdę byliśmy zdani tylko na czas – bo z czasem wszystko mija i nawet to co, wydaje się być niemożliwe do zwalczenia, w końcu zostanie pokonane. Wirus pojawił się z dnia na dzień, wzbudził w ludziach ogromny lęk i obawy o zdrowie – swoje i bliskich. Każdy odczuwał nadchodzące zmiany, na swój indywidualny sposób. Prawdą jest jednak to, że świat to nie tylko ludzie, ale cały ziemski ekosystem, który zdecydowanie bardziej skorzystał na pandemii niż my. 
Świat dla ludzi z pewnością stał się inny, dla jednych gorszy, dla drugich lepszy. Zostaliśmy zmuszeni do wyjścia ze strefy własnego komfortu, a także do zmian, na które nikt nie był przygotowany, a nawet nie myślał, że będzie ich aż tyle. Pandemia dla całej reszty świata, poza człowiekiem, okazała się jednak być chwilą na złapanie oddechu.
Człowiek po pandemii musiał odnaleźć się w „nowym” świecie, w którym to dom okazał być się tak naprawdę indywidualnym małym ośrodkiem kultury, nauki, rozrywki każdego z nas. Mieszkania zamieniły się w szkołę, pracę, kino, restaurację, a nie raz nawet w salę szpitalną. Jestem przekonana, że kilkanaście miesięcy temu brzmiałoby to nieco niewiarygodnie, prawda? W tym jednak momencie jest to dla  nas normalne, codzienne, przyzwyczailiśmy się do takiego scenariusza, dlatego faktem jest, że człowiek potrafi przyzwyczaić się do wszystkiego. Oczywiście, na początku pomarudzi, pokręci nosem, a zanim się obejrzy staje się to jego szarą codziennością. My – ludzie, siedzimy w domach, ograniczamy wyjścia do minimum, boimy się zarazić i zarażać, a cała reszta świata żyje jak gdyby nigdy nic.
Tylko dzięki temu, że w marcu ubiegłego roku, w Chinach zastosowano ścisłą kwarantannę, a co za tym idzie – brak jakichkolwiek środków transportu na ulicach miast, spowodowało znaczny spadek emisji dwutlenku azotu, który wydobywa się z silników pojazdów. W ciągu zaledwie miesiąca, emisja tej szkodliwej substancji została zredukowana o kilkadziesiąt procent, natomiast emisja dwutlenku węgla spadła o około 70 procent. Dodatkowo, średnie zużycie węgla w elektrowniach również osiągnęło najniższy poziom od czterech lat. Pandemia stała się problemem jedynie dla ludzi, reszta świata, jak się okazało, doskonale radzi sobie bez nas. 
Turystyka odpowiada za 8 procent globalnej emisji gazów cieplarnianych, jednak za aż 20 procent emisji tej branży odpowiadają podróże samolotem. Nie trudno jest więc sobie wyobrazić ile dobra dla ekosystemu pociągnęły za sobą ograniczenia w podróżowaniu samolotem. Z pewnością spora część osób zrezygnowała z transportu publicznego, jakim jest np. autobus miejski. Ja również zaczęłam stosować zasadę „Gdzie mogę, tam dojdę” aby jak najbardziej ograniczyć kontakt z obcymi ludźmi w trosce o zdrowie moje i mojego otoczenia. Zrezygnowanie z przejazdów autobusem bądź taksówką, dołożyło nie tylko cegiełkę do zmniejszenia spalin, a co za tym idzie – ochrony środowiska, ale także do poprawy mojej kondycji i zdrowia. Jak się okazało przewrotnie, groźna pandemia pobudziła w ludziach stosowanie zdrowych nawyków, które będą choć w małym stopniu przyczyniać się do poprawy kondycji naszej planety. Cóż to za niezwykły paradoks..
 Co robią ludzie w czasie gdy cały ekosystem cieszy się chwilą spokoju? Dokładnie to samo. Jak się okazało ludzie jednak nie muszą żyć cały czas w biegu, bez chwili wytchnienia i czasu na własne przyjemności. Nie oszukujmy się, ale faktem jest, że z roku na rok wzrasta liczba pracoholików i osób wyglądających jak „żywe trupy”, z powodu codziennego dla wielu osób „wyścigu szczurów”. Pandemia dała wszystkim aż nadto wolnego czasu. Wielu osobom z pewnością przydał się taki „zimny prysznic” aby opamiętać się i poprawić swój tryb życia. Wiele ludzi po pandemii rozwinęło swoje ukryte talenty, nauczyło się czegoś, na co wcześniej „nie było czasu”,  zrozumiało co w życiu jest najważniejsze. No właśnie, co? Większość z nas pewnie zrozumiała dzięki pandemii, że najważniejsze w życiu jest zdrowie – niby banał, jednak aż wstyd przyznać, że w zgiełku życia codziennego o tym zapominamy…
 Uczniowie – wszyscy, bez wyjątku, za równo pierwszoklasiści jak i maturzyści z pewnością bardzo odczują skutki pandemii. 11. marca 2020 r. – przełomowy dzień każdego z uczniów, jedni się cieszyli na myśl o „kilku dniach” wolnego, inni zaś byli przerażeni i nie dowierzali , że wirus dotknął także nas. E-lekcje z upływem czasu stawały się coraz lepiej zorganizowane. Byliśmy zdani jedynie na nauczycieli i siebie samych. Mimo starań ze strony nauczycieli, lekcje zdalne nie oddawały jednak rzeczywistych zajęć i nie była to niczyja wina, po prostu tak już jest. Pandemia odebrała uczniom wiele tradycji i sentymentalnych wspomnień związanych ze szkołą, np. Bal Studniówkowy, ostatni dzwonek przed wakacjami, niezapomniane wycieczki szkolne, zintegrowanie się z nową klasą i zawarcie przyjaźni na długie lata. Swego czasu odbywała się „licytacja” – kto ma gorzej, według mnie odpowiedz brzmi – „wszyscy”. Każdy rocznik jest na swój sposób pokrzywdzony przez pandemię. Wielu maturzystom może nie udać się zdać matury na satysfakcjonujący wynik, bądź nie będzie on na tyle wysoki, aby dostał się na wymarzoną uczelnię. Młodsze klasy mogą mieć ogromną lukę w edukacji, co będzie miało złe skutki w ich przyszłej karierze. Nie jest to niczyja wina, po prostu myślę, że świat się do nich dostosuje, zostaną obniżone progi punktowe na studiach, mniejsze wymagania na egzaminach, mniej materiału itp. Czy taki scenariusz może oznaczać mniej inteligentne i wyedukowane społeczeństwo? Sama często miewam obawy o moją przyszłość zawodową – czy pandemia pokrzyżuje mi plany związane z pójściem na wymarzoną uczelnię? Czy przez „dziurę” w mojej edukacji studia, okażą się być dla mnie przysłowiowym „strzałem w kolano” i nie sprostam poziomowi, jaki narzuci mi uczelnia? Pytania o kulturę, o sposób funkcjonowania w edukacji rodzą się we mnie jako obawy o to, jak będzie wyglądało moje studiowanie. Od pytania : czy dostanę się na studia, o których marzę, poprzez dylematy rodzące się we mnie, a dotyczące tego, co mogę określić „życiem studenckim”. Jeszcze ponad rok temu wyobrażałam sobie siebie jako studentkę, która poznaje nowych ludzi, doświadcza nowych intelektualnych wyzwań, chłonie kulturę w wielkim mieście. Chciałabym wyjechać na studia z mojego rodzinnego miasteczka i rozwinąć skrzydła, spełniać skryte marzenia. Podczas rozważań, nasuwa się jednak pytanie – czy będę mogła swobodnie chodzić do teatru, na wystawy, wernisaże? Czy doświadczę tego, co w małym mieście może być tylko marzeniem? Czy w ogóle wyjadę?…
W świecie po pandemii ludzie nauczyli się doceniać czas spędzony z rodziną i bliskimi, dzięki sytuacji w jakiej się znajdujemy, doskonale możemy utwierdzić się w przekonaniu, że trzeba cieszyć się chwilą, bo nie wiemy, co wydarzy się jutro. Święta Bożego Narodzenia, które odbyły się kilka miesięcy temu, z pewnością dla wielu z nas były najsmutniejszymi w całym życiu. Osobiście nigdy nie lubiłam świąt, po prostu – każdy ma swoje preferencje, zwyczajnie nie był to dla mnie „magiczny” okres, a zwyczajny dzień jak każdy inny, pomijając fakt całej nagonki ze strony mamy, aby wszystko było perfekcyjne i dopięte na ostatni guzik. Ubiegłe święta pierwszy raz w życiu spędzałam bez mojego taty. Niestety pandemia zatrzymała go za granicą i nie udało mu się wrócić. Dopiero wtedy zrozumiałam w jaki egoistyczny sposób podchodziłam do tego okresu, obiecałam sobie, że odtąd będę doceniać każdą chwilę spędzoną z bliskimi. Sądzę, że nie jestem w tym sama, a  wielu ludzi także dokonało podobnych przewartościowań na temat swojego podejścia do rodziny i spędzonych z nią chwil.
Pandemia podzieliła ludzi – na tych, którzy nie wierzą w istnienie wirusa, łamią obostrzenia, sprzeciwiają się jak tylko mogą, nie słuchając bądź nie wierząc w codzienne raporty na temat wzrostu zakażonych, wyzdrowiałych czy też niestety zgonów, oraz na tych, którzy wierzą i kurczowo wzbraniają się przed łamaniem obostrzeń, oraz codziennie słuchają wiadomości  dotyczących pandemii, popadając w coraz większą paranoję. Moim zdaniem wykreowała się jednak jeszcze jedna grupa, zdecydowanie najliczniejsza, najspokojniejsza – ludzie, którzy po prostu uczą się żyć nowym porządkiem świata, są źli na zaistniałą sytuację, ale siedzą cicho, czekają w nadziei na lepsze jutro, na dobre wiadomości, statystyki, zmniejszenie obostrzeń. Każda z grup ma prawo do przeżywania pandemii na swój sposób, jednak uważam, że najlepiej utożsamiać się z trzecią grupą, nie popadać w panikę, ale dbać o swoje zdrowie.
Odbiegając lekko od przyziemnych spraw, obaw, rozważań chciałabym skupić się nad czymś nieco absurdalnym, a mówiąc dosłowniej o sztuce po pandemii. Czy pandemia zostanie znormalizowana? Czy za kilka lat będziemy mogli oglądać filmy, a w nich naszych ulubionych aktorów z zasłoniętymi maseczką twarzami? Czy już nigdy sala kinowa nie będzie mogła być całkowicie zapełniona? Czy aktorzy teatralni będą musieli zasłaniać swoje usta i nos, a co za tym idzie nie przekazywać w pełni emocji niezbędnych w sztuce? Czy za kilka lat będziemy mogli swobodnie poruszać się po galeriach sztuki? Raczej nikt nie zdziwiłby się gdyby odpowiedź na te wszystkie pytania brzmiała „tak”, ponieważ tak wiele możliwości z życia codziennego zostało nam odebranych z dnia na dzień, że nikogo nie zdziwiłyby nowe obostrzenia. 
Pandemia zdecydowanie wpłynęła na cały świat, jednym pozwoliła odpocząć, przystopować z codziennym biegiem, a innym dołożyła zmartwień i skłoniła do refleksji nad własnym życiem.  Cały świat został zmuszony do pewnych zmian, moim zdaniem ludzie zrozumieli w jak płytki sposób podchodzą do życia oraz przekonali się jak „mali” są w obliczu ogromnego zagrożenia, śmierci. Natura, podczas pandemii dostała zasłużoną chwilę odpoczynku od człowieka, powinniśmy pamiętać, że na świecie to my jesteśmy „gośćmi”. Według mnie świat po pandemii z pewnością ulegnie zmianie, nie jestem w stanie określić jednoznacznie czy na gorsze, czy na lepsze. Z pewnością mogę uznać, że społeczeństwo po pandemii może przyjąć wiele nawyków korzystnych dla środowiska oraz poprawić swoje powierzchowne podejście do życia.

Telefon zaufania Rzecznika Praw Dziecka - czynny przez całą dobę, siedem dni w tygodniu.
800 12 12 12

dziennik elektroniczny

dziennik

Biblioteka – wydarzenia

mLegitymacja

Narzędzie online umożliwiające łatwe, szybkie i samodzielne wykonanie zdjęcia do mLegitymacji.

więcej >> mlegitymacja

zobacz

YOUTUBE

kontakt do Koordynatora: tel. 531 392 858, adres mail studio@lupi.pl

karta szkolna

Archiwalna strona www

Informacje o szczepieniach: