Kochani, podczas nauki zdalnej mamy dużo pracy, mamy dużo wyzwań ale tez jest nam już trudno, bo przecież brakuje nam spotkań z ludźmi i „normalnych” lekcji w „normalnej” klasie. W związku z zaistniałym znużeniem i smutkiem próbujemy w różny sposób ożywić zajęcia i siebie nawzajem. Klasa I c oraz II ep chętnie przyjęły moją propozycję napisania opowiadań. Ja zaczęłam fabułę, a potem osoby chętne kontynuowały już „po swojemu” ten proces literacki. Tak powstało siedem oryginalnych tekstów, które Wam drodzy Czytelnicy przedstawiamy…
Beata Kautsch „Eksperyment”
Natalia szła jesiennymi ulicami miasta, otulona w ciepły, kraciasty szal. Myślała w tej chwili właściwie tylko o jednym: żeby nie oblać kolejnego sprawdzianu z matmy… Ach, chyba nie tylko o tym…Cały wieczór próbowała skupić się na równaniach, niewiadomych, ale tak naprawdę błądziła gdzieś w okolicy parku i ostatniej zupełnie nieromantycznej rozmowy z Marcinem…Czyżby to był koniec tej niedoszłej, wielkiej miłości, której spodziewała się poznając wysokiego bruneta o ciemnych, rozmarzonych oczach…Tak, marzyła o uczuciu tu i teraz ale też o matmie – miała przecież własne i to całkiem ambitne plany na przyszłość…
I matma, i Robert…Nie spała pół nocy i teraz idzie do szkoły, jak nigdy – wczesnym rankiem. Chyba będę pierwsza, to przynajmniej zajmę dobre miejsce w jedynce, tylko którą ławka…– myślała przeskakując kałużę. Może usiądę za Elką, jest dobra z matmy…A może uda mi się z telefonem…Tylko będzie za mało czasu…Czuła, że za chwilę ogarnie ją panika, przecież ma być w przyszłości architektem. Już teraz w jej komputerze najwięcej miejsca zajmują projekty domów, biurowców, niezwykłych, dziwnych budowli, a na tapecie… zdjęcie jej i Roberta na grillu u Pawła. Cholera, oszalałam czy co, muszę przestać o nim myśleć! Mam swój honor, a w ogóle co ja sobie wyobrażam! Wielka miłość, on jest…Jest… Jedno, co przychodziło jej do głowy, że jest – idealny…i to wkurzało ją najbardziej.
Pogrążona w rozmyślaniach Natalia, nie zwróciła uwagi na fakt, ze miasto było dziwnie milczące, że nie minęła żadnej osoby, żadnego psa czy buszującego zwykle o tej porze w pobliżu szkoły, rudego, grubego kota. Jej szybkie kroki odbijały się echem od kamienic na głównej ulicy, po której wiatr rozwiał złote, nie sprzątnięte dziś przez nikogo, liście klonu. Nie wzbudził jej zdziwienia nawet fakt, iż przy drzwiach do szkoły nie zastała dziś ochroniarza, który witał codziennie uczniów mrukliwym : „Dobry ”i rzucał znudzone spojrzenia w stronę ich niezmienionych butów nie robiąc im jednak żadnych uwag dopóki nie usłyszał na korytarzu kroków jakiegoś dyżurującego nauczyciela. Omijając szatnię, Jolka poszła mrocznym korytarzem w stronę sali „jedynki” i zajęła najlepsze miejsce obok drzwi. Wyjęła z plecaka zeszyt, przebiegając oczami kolejne rzędy liczb, które dzisiaj stanowiły dla niej prawdziwą mękę. Nagle, poczuła coś dziwnego- jakiś powiew chłodu, ciszy szept…Coś ledwie wyczuwalnego, a jednak, poczuła niepokój, jakby muśniecie w twarz. Odwróciła się, parząc na koniec korytarza i miała wrażenie że jest spowity we mgle. Wyjrzała za okno- Skąd taka mgła? Rzeczywiście, nagle całe miasto spowiła mgła, przesuwająca się powoli jak ogromne skupiska nieokreślonych w swych kształtach, tajemniczych postaci… Kurczę, co tak cicho, dlaczego nikogo jeszcze…Przerażenie zatrzymało na moment nawet jej myśli…Było już po 8.00. Nagle zrozumiała, że jest sama w pustej szkole, a za oknem dzieje się coś dziwnego. Otworzyła w telefonie intenet….
Autorskie ilustracje Katarzyny Kruk do opowiadania „Mgła”